W tym konkretnym przypadku samochód zasłaniał policjantowi widok na przejście, tak samo piesi nie widzieli policjanta. Kierowca ustąpił pieszemu znajdującemu się na przejściu. I się zaczęło.
Właściwie to kierowca nie powinien się zatrzymywać - piesi czekali i nie wyglądali na chętnych do wtargnięcia pod koła. Prędkość też byłaby niewielka. Przeszliby, gdy samochodom po tej stronie policjant dałby sygnał "stać". Polecenia wydawane przez niego są wiążące dla wszystkich uczestników ruchu, także pojazdów uprzywilejowanych. Wyjątkiem może być działanie dla pewnej wyższej wartości - piesi wbiegają na przejście i kierowca hamuje awaryjnie, by nie wyrządzić im krzywdy. Tu wszystko było pod kontrolą.
Inną sprawą jest arogancja oraz chamstwo samego funkcjonariusza. Problemem są także piesi, którzy zamiast stać na chodniku i czekać, aż policjant zamknie ruch (stamtąd go widać), ładują się na przejście oraz kryją za podnośnikiem.
Niestety, wyłażenie na ulice nie wymaga dodatkowej licencji. W praktyce mamy świadomych pieszych oraz brnące pomimo łazęgi.
Właściwie to kierowca nie powinien się zatrzymywać - piesi czekali i nie wyglądali na chętnych do wtargnięcia pod koła. Prędkość też byłaby niewielka. Przeszliby, gdy samochodom po tej stronie policjant dałby sygnał "stać". Polecenia wydawane przez niego są wiążące dla wszystkich uczestników ruchu, także pojazdów uprzywilejowanych. Wyjątkiem może być działanie dla pewnej wyższej wartości - piesi wbiegają na przejście i kierowca hamuje awaryjnie, by nie wyrządzić im krzywdy. Tu wszystko było pod kontrolą. Inną sprawą jest arogancja oraz chamstwo samego funkcjonariusza. Problemem są także piesi, którzy zamiast stać na chodniku i czekać, aż policjant zamknie ruch (stamtąd go widać), ładują się na przejście oraz kryją za podnośnikiem. Niestety, wyłażenie na ulice nie wymaga dodatkowej licencji. W praktyce mamy świadomych pieszych oraz brnące pomimo łazęgi.
Odpowiedz