Znany polski kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc stracił prawdo jazdy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Do zdarzenia doszło na terenie gminy Nowa Ruda w województwie dolnośląskiej.
Według pomiarów nieznakowanego samochodu polskiej policji, kierowca rajdowy w towarzystwie Michała Wisławskiego, jechał 113 km/h w terenie zabudowanym, czyli o 63 km/h więcej niż dopuszczalna prędkość na tym odcinku. Kilka godzin po zdarzeniu, Pan Krzysztof opublikował oświadczenie w tej sprawie.
"Jak pewnie wiecie już z mediów wczoraj straciłem prawo jazdy na 3 miesiące. Sytuacja w zasadzie banalna. Jedziemy sobie razem z Maćkiem Wisławskim do Polanicy na spotkanie z klientami pewnego dużego banku. Dojeżdżamy do Nowej Rudy, wspominając sobie nasze niegdysiejsze zwycięstwa odniesione tych okolicach. Jechaliśmy spokojnie, raczej nie szybciej niż 100 km/h. W pewnym momencie dojeżdża do nas z tyłu nieoznakowany samochód policji w wideorejestratorem. Policjanci twierdzą, że według ich zapisu wideo jechaliśmy 113 km/h w terenie zabudowanym i w związku z tym zatrzymują mi prawo jazdy. Tłumaczymy im z Maćkiem, że jesteśmy przekonani, że nie jechaliśmy powyżej 100 km/h, że odczyt to jest ich prędkość a nie nasza, że taka metoda pomiaru nie jest precyzyjna, że są wyroki sądów w tej materii. Pokazujemy, że w radiowozie ciśnienie kół jest sporo za niskie i to też zawyża wskazywaną prędkość. To wszystko na nic. Oczywiście nie zgadzam się na przyjęcie mandatu, uważając, że pomiar był przeprowadzony nieprawidłowo. Nie zmienia to faktu, że zatrzymują moje prawo jazdy."...
"Nie chcę się usprawiedliwiać, używając jakichś tanich chwytów. Rzeczywiście nie zauważyłem znaku obszar zabudowany, podobnie jak i Maciek, który jako doświadczony pilot jest na wszelkie znaki drogowe bardzo wyczulony. Być może zasłoniła nam go wyprzedzana chwilę wcześniej ciężarówka albo po prostu zagadaliśmy się. Tak, czy owak nie jechaliśmy nadzwyczaj szybko, raczej relaksowo.
To kolejny przykład, jak ta nieprecyzyjna, obarczona wieloma wadami metoda policyjnego pomiaru prędkości, którą łatwo zafałszować choćby naciskając w trakcie pomiaru nawet na kilka sekund pedał gazu w radiowozie, może wywołać dotkliwe sankcje, szczególnie dla kogoś takiego jak ja, kto bez samochodu nie istnieje…"
Sam Hołowczyc nie zaprzecza przekroczeniu prędkości, jednak sam pomiar daje wiele wątpliwości. Czy było tak naprawdę/jest? Napiszcie co o tym sądzicie
Po pierwsze Pan Wisławski ma na imię Maciej, a nie Michał... Krzysztof to dla mnie idol. Ideał i wzór do naśladowania. Mam rodzinę na Mazurach i wiem co ludzie mówią o jego wyczynach motoryzacyjnych.....ale to po mnie spływa bo wiem jak zachowują się ludzie gdy jeździmy crossami po lesie. Jesteśmy facetami po 40, nie kurzymy, nie straszymy ludzi...a zawsze komuś coś nie pasuje. I nie dlatego, że naprawdę komuś przeszkadzamy tylko dlatego, że oni też by chcieli ale nie mogą , nie potrafią, boją się żon. Tak samo jest z Hołowczycem. Stara się znaleźć alibi i sposób na obniżenie prędkości do 98 i ja to rozumiem i nawet popieram...bo może to prawda :) Ale oczywiście wszyscy wokół chcą mu dopiec bo jeździ GTR-em bo jest przystojny, bo odniósł sukces.
Odpowiedz