W latach 70. i 80. Mercedes był synonimem jakości i niezawodności i... co tu dużo mówić - nudy. Nie było za wiele aut tego producenta, które wniosły by odrobinę szaleństwa. Wszystko było poukładane, dopracowane, nudne. Cóż: Ordnung muss sein.
Jednak zawitał promyk nadziei - Mercedes stworzył model R107. Zaistniała szansa, by dać odrobinę szaleństwa. Jednak sylwetka była tradycyjna aż do przesady. I dobrze, bo takie klasyczne sylwetki nie starzeją się zanadto i są ponadczasowe. Odrobina szaleństwa musiała poczekać. To jeszcze nie jej kolej...
Dach - sztywny dołączany osobno. Nie był rozkładany, tylko zwyczajnie przypinany. Ale to nie było szalone, tylko praktyczne - auto można było użytkować także zimą. Szaleństwo czekało na swoją kolej...
Prócz sztywnego dachu producent zaopatrzył auto także w miękki materiałowy dach. I dobrze, bo roadster mógł podróżować w lato w pogodę lub w deszcz. I to także nie było szalone. To było konieczne.
Dach jak to wtedy u Mercedesa - spasowany idealnie. I z materiałów najwyższej jakości.
Może odnajdziemy szaleństwo z przodu? Nie, raczej nie...
Przyjrzyjmy się bliżej... I też nic. Pomarańczowe lampy to światła postojowe w wersji na rynek USA.