To miał być zwykły "prank" lub wkręt, mówiąc po Polsku. Jedna z biorących w nim udział osób siedzi przy samochodzie ze zdjętym kołem i udaje, że nie potrafi zmienić koła. Po kilku godzinach zatrzymała się tylko jedna osoba, żeby pomóc. Osoba, która wcześniej straciła wszystko...
Nie dziwię się, że nikt się nie zatrzymywał. Złapał kapcia, sam podniósł na lewarku, sam odkręcił, a przykręcić nie będzie umiał? Proszę was... Po drugie on nawet nie próbował dać znać nikomu, że potrzebuje pomocy. Po prostu sobie siedział tak jakby na kogoś czekał (może pomoc drogową?). Ogólnie myslę, że to ustawka jak 99% tych social experymentów czy sranków. Jeśli nie to szacunek dla tego pomocnego.
Takie osoby dają najwięcej ;)
OdpowiedzBo najwiecej daja Ci którzy, sporo tez potrzebuja :(
OdpowiedzNie dziwię się, że nikt się nie zatrzymywał. Złapał kapcia, sam podniósł na lewarku, sam odkręcił, a przykręcić nie będzie umiał? Proszę was... Po drugie on nawet nie próbował dać znać nikomu, że potrzebuje pomocy. Po prostu sobie siedział tak jakby na kogoś czekał (może pomoc drogową?). Ogólnie myslę, że to ustawka jak 99% tych social experymentów czy sranków. Jeśli nie to szacunek dla tego pomocnego.
Odpowiedz