Według przeciętnego polskiego pieszego zasady fizyki nie istnieją. Samochody mogą zatrzymać się dosłownie w miejscu, dlatego nic nie powstrzyma go przed wtargnięciem na przejście, które - jak sama nazwa wskazuje - jest dla pieszych. Słuchawki na uszy, kaptur na głowę i do przodu. Niech się dzieje wola nieba, bo przepuścić pieszego trzeba. W nocy – obowiązkowo ciemne ubranie i żadnych odblasków. Jak nie ma chodnika, to czasem lewą, czasem prawą stroną drogi, ale zawsze po asfalcie, bo po co schodzić. Kierowca – jastrząb – wypatrzy ich z trzech kilometrów i ominie. Jednak kierowcy samochodów to tylko pół pieszej biedy, w końcu kierowcę-idiotę słychać z drugiego końca miasta. Cymbał-rowerzysta skrada się bezszelestnie. A propos...
Jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu rowerzystom nie sposób było nic zarzucić. Większość posiadała karty rowerowe i przynajmniej jako taką znajomość przepisów drogowych. Nagle jednak okazało się, że dwa pedały są bio-, eko- i trendy jednocześnie, w związku z tym właściciele jednośladów przywdziali wielokolorowe obcisłe gatki i ruszyli w sam środek miasta. Tam, gdzie im się podoba, jeżdżą po ulicach. To środkiem, to obok siebie, bo przecież prawo nie zabrania. Gdzie im się nie podoba, domagają się prawa do jeżdżenia buspasami. Jak buspasy to za mało, rowerzyści pchają się na chodnik, roztrącając pieszych. A na koniec wszyscy zbierają się w kupę i przez godzinę blokują centrum miasta w ramach tzw. mas krytycznych, demonstrując któremu w danym miesiącu ortalionowe spodenki werżnęły się głębiej.
Rowerzystą byłem, ale się dorobiłem... ryczącej bestii rozpędzającej się w porywach do 45 km/h. Ponieważ do jazdy skuterem nie jest wymagane prawo jazdy (ani rejestracja, ani ubezpieczenie OC), skuterzystom wydaje się, że nikt od nich nie wymaga również znajomości przepisów. Gdzie mają szansę zablokować jadące szybciej samochody, tam wyjeżdżają na środek pasa, bo przecież mają prawo cisnąć swoją "czterdziestką". Gdy tylko pojawi się korek, skuterzystom przypomina się o poboczu, wyprzedzają więc samochody z prawej strony lub przeciskają się pomiędzy nimi, a potem, zaraz za światłami hop! z powrotem na środek, bo jazda przy krawędzi jaśnie panu skuterzyście uwłacza.
Przeczytał gdzieś, że jest wszędzie. Wydaje mu się, że wszędzie wjedzie i wszędzie zdąży. Zresztą w wielu wypadkach ma rację – waga i silnik robią swoje – aczkolwiek próby wyprzedzania samochodu skręcającego w lewo ukróciły już żywot niejednego motocyklisty. Motocykliści ubzdurali sobie nie wiedzieć czemu, że są na poszkodowanej pozycji, bo w zderzeniu z samochodem cierpią najbardziej. Tylko większość nie zdaje sobie sprawy z tego, że rozpędzone do 200 km/h 200 kilogramów również w starciu z samochodem zachowuje się jak istny przecinak, a kierowca samochodu, w którego bok wbije się motocykl, również niewielkie ma szanse na pozbieranie kości do kupy.
Prawdziwa gwiazda, Siwiec, Maślak i Kardashian w jednej metalowej puszce. Kierowca nie musi stosować się do przepisów. Prawo wymyślono dla tych, którzy nie potrafią poradzić sobie samemu. On "nie łamie przepisów, tylko jedzie rozsądnie". Na ciemnozielonym. Zawsze narzeka - to na fotoradary, to na rowerzystów, to na pieszych, to wreszcie na innych kierowców. Bo tak się składa, że absolutnie wszyscy jeżdżą gorzej od niego. Kto jedzie szybciej, ten wariat. Kto jedzie wolniej, ten zawalidroga. Nie dogodzisz.
Ma ograniczoną widoczność przed maską, za naczepą, w narożnikach pojazdu, w połowie składu i w ogóle wszędzie. Z wynurzeń kierowców ciężarówek można wywnioskować, że oni właściwie nic nie widzą w żadnym kierunku. A mimo to jadą - bohaterzy! Poza tym oni pokonują każdego roku miliony kilometrów, więc wiedzą! Owszem, wiedzą - jak się snuć po autostradach całej Europy. Wydaje im się, że mają pierwszeństwo na lewym pasie, bo przecież osobówki zawsze mogą nadrobić stratę, a oni dzięki temu, że dzisiaj w pół godziny wyprzedzą innego TIR-a, jutro będą aż kilometr dalej, co ma przecież niebagatelne znaczenie. Pierwszeństwo należy im się też na zwykłych drogach, bo są ciężcy, wolno się rozpędzają, więc trzeba ich wpuścić. A jak nie zechcesz, to i tak się wepchną, bo przecież prawa dżungli nie wymyślono wczoraj. A nie daj Boże dojeżdżasz do zwężenia - TIR-owy szeryf czuje się w obowiązku zadbać o to, by logika i jazda na suwak w żadnym wypadku nie pomogły w szybszym rozładowaniu korku.
Nieważne, czy jedzie fiatem seicento czy fiatem ducato. Choćby dosiadał wielbłąda, wydaje mu się, że jest najważniejszy na świecie. Bo on jest przecież w pracy, a od jego pracy zależą losy świata. Wyprzedzanie na trzeciego, omijanie korków poboczem, tamowanie ruchu, zatrzymywanie się w najdziwniejszych miejscach (bo on tylko na chwilę) - kurier na wszystko ma usprawiedliwienie. Bo jemu płacą od liczby doręczonych paczek. Tak jakby wszyscy inni wcale nie potrzebowali dotrzeć na czas do pracy, jeździli wyłącznie dla przyjemności i w czasie wolnym (zapewne w poniedziałek między 7 a 9) wybrali się na radosną przejażdżkę gładkimi jak stół, malowniczymi arteriami RP.
http://joemonster.org/art/30282
Co do rowerzystów delikatne sprostowanie Często jeżdżę na rowerze dla przyjemności, i z moich obserwacji ten sport czy sposób przemieszczania się jest misją niemal samobójczą. Na porządku dziennym są wymuszenia pierwszeństwa (gdy zwrócisz takiemu uwagę to Cię zwyzywa od ch.a i skur....syna),wyprzedzanie na centymetry. Ścieżek rowerowych mało (przynajmniej u mnie w city) więc albo ulicą albo - co niezgodne z przepisami - chodnikiem. Jeśli już jest ścieżka, chwała, przy drodze krajowej, to akurat stoi na niej jakieś auto bo ścieżka biegnie obok domów jednorodzinnych. I znów - odezwiesz się słowem, jesteś z najniższej warstwy społeczeństwa, powinieneś nie istnieć, ch.j, sk@#$^*!n itp itd. Zwykle przejażdżki wyglądają tak, że zamiast czerpać radość z jazdy po prostu zastanawiam się, czy kierowca jeden z drugim mnie widzą (mimo, że jest widno) i czy przeżyję. Doświadczyłem kiedyś średnio przyjemnej sytuacji, gdzie panowie jadący Tico (średnia wieku 70 lat) skręcający w lewo na skrzyżowaniu, przecinający mój tor jazdy, zakładam że nawet mnie nie widzieli, szczególnie nie zwalniając po prostu przecięli mój tor jazdy i pojechali w cholerę. Gdybym jechał tamtędy kilka sekund później zostałbym kaleką...lub byłby to mój ostatni dzień. Kilka minut wcześniej pani wymusiła pierwszeństwo i jeszcze obrażona na cały świat, że zwróciłem jej uwagę. Sytuacja najlepiej ma się z... kierowcami ciężarówek. Najmniejszy z największym zawsze się zrozumie ;) Żeby nie było, nie jestem kolejnym sfrustrowanym rowerzystą, który na wszystko narzeka i który uważa, że wszystko mu wolno i wszystko mu się należy. Oczekuję tylko odrobiny myślenia. Sam jestem kierowcą, co naturalne również pieszym i wiem jak to wygląda z różnych punktów widzenia.
Odpowiedz@ozz_y: Kolego co do tego Tico. Jakim ch**m skręcając w lewo przecięli "Twój" tor jazdy? Rowerem jeździ się prawą stroną, więc o ile także nie skręcałeś w lewo, a zakładam że nie bo przecież "przecięli Twój tor jazdy" w ogóle nie powinno Cię tam być!!!
Odpowiedz@NightStalker93: Pewnie tico jechało z naprzeciwka. Też miałem raz taką sytuację. Ja jeżdżę rowerem głównie po chodniku, zdecydowanie przyjemniej niż po ulicy.
Odpowiedz@NightStalker93: gdybyś wysilił mózgownicę domyśliłbyś się, że jechał z naprzeciwka
OdpowiedzGenialne, ale... prawdziwe. Zwłaszcza - niestety - z pieszymi oraz rowerzystami, którzy w mojej okolicy występują w odmianie "starszy człowiek". @ozz_y: bo kierowcy ciężarówek mają świadomość, że jadą potencjalną bronią. Kierowcom samochodów osobowych wydaje się, iż metalowe puszki mają metr szerokości i że mogą minąć rowerzystę po prostu jadąc obok niego - bo przecież nie zaczeka, aż auto z naprzeciwka przejedzie, by zjechać na lewy pas. Nienawidzę kierowców mijających rowerzystów na żyletki. Sam zawsze hamuję, redukuję do 2, czasem nawet do 1 i toczę się tak długo, aż będę mógł bezpiecznie jegomościa wyprzedzić. Tylko ja mam wokoło wąskie ulice oraz szerokie na dwa metry bydlę, więc muszę uważać, by nikogo poważnie nie skrzywdzić. :D A WŁAŚNIE! Czy PKS jadący poza zabudowanym nie szybciej niż 55km/h można podciągnąć pod art. 90 Kodeksu Wykroczeń?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2015 o 11:08
Taka "brutalna prawda" w kilku obrazkach. Wiadome, że wszystkiego na poważnie nie ma co brać do głowy i nie do końca wszystko jest zgodne z prawdą. "Charakterkowe" materiały uczą, w końcu pojawił się jakiś co bawi i wywołuje dyskusję. Czekam Charakterku oczywiście na inne! :)
OdpowiedzTak jak napisał eMDek, smutne ale każdy kto jest w którejś z tych grup wie że to prawda
OdpowiedzTrochę humoru i sporo prawdy, kolejny fajnym materiał.
Odpowiedz