W 1978 roku zielony Dino 246 GTS został odnaleziony na jednym z podwórek na przedmieściach Los Angeles. Natrafiono na jego ślad po tym, jak okoliczne dzieci zaczęły grzebać w błocie, gdzie leżał zakopany samochód.
Wówczas auto było warte 18 000 $. Śledczy odkryli, że samochód został zakupiony w 1974 roku przez Rosendo Cruza z Alhambry, który to jeszcze w tym samym roku zgłosił jego kradzież.
Historia ta miała miejsce zaledwie rok po innym niecodziennym wydarzeniu. Dość bogata amerykańska wdowa zaznaczyła w swoim testamencie, że po śmierci życzy sobie, aby pochowano ją w ziemi w jej... Ferrari.
Właściciel auta wynajął złodziei, by ci ukradli jego Ferrari, oczywiście po to, by wyłudzić odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej.
Złodzieje z kolei, być może zainspirowani historią wdowy, postanowili nie topić auta w oceanie (jak to się zwykle robiło w takich sytuacjach), lecz zakopać je i po kilku latach po nie wrócić.
Z niewiadomych powodów nie udało im się tego dokonać. Na szczęście piasek, którym zasypany został samochód był niezwykle suchy, co pomogło zachować auto w całkiem przyzwoitym stanie.
Ferrari z Los Angeles finalnie zostało zakupione na aukcji przez anonimowego mechanika za kwotę pomiędzy 5 a 9 tysięcy dolarów.
Bardzo ciekawa historia, lubie czytac o takich rzeczach <3
OdpowiedzJedno z wielu unikalnych aut odnalezionych po latach. Jeszcze wiele ciekawych, zapomnianych i zakurzonych aut/prototypów stoi gdzieś w garażach i czeka na odnalezienie.
Odpowiedz