W polskich salonach Mitsubishi pojawiła się ciekawa alternatywa, w postaci Mitsubishi Lancera 1.6 Intense. Co ciekawego kryje ta wersja poza oczywistym silnikiem 1.6?
Skrywa w sobie dość bogate wyposażenie za całkiem przyjemną sumę. Na pierwszy rzut idą biksenonowe reflektory przednie z funkcją doświetlania zakrętów. W zestawie dostajemy standardowo autopoziomowanie i spryskiwacze.
Kamera cofania również wchodzi w skład wyposażenia.
Dla nadania sportowego charakteru, dodano gustowne i niezbyt rzucające się w oczy listwy progowe.
Najwięcej bajerów znajdziemy w środku. Podgrzewane fotele, zestaw głośnomówiący Bluetooth ze sterowaniem w kierownicy, radio CD/MP3 z dotykowym wyświetlaczem 2DIN, oraz system Auto Stop & Go (AS&G).
Całości dopełniają przyciemniane tylne szyby.
Może nie jest to szczyt luksusowego wyposażenia, szczególnie patrząc na to co oferuje chociażby Passat, ale tu liczy się cena.
Fajnie, że pojawiło się takie ciekawe auto, szkoda, że za to nie będzie już Evo :/
OdpowiedzCena 65k za nowe auto mówi sama za siebie w kwestii jakości...
Odpowiedz@Cappy: A co konkretnie jest nie tak, w kwestii jakości ww. samochodu?
Odpowiedz@staryjaponiec: Siedziałeś kiedyś w tym aucie? Wiem, że wykończenie Japończyków jest tragiczne, no ale cóż tak już jest(Nie wszystkich).
Odpowiedz@Cappy: Kwestia gustu, mnie na przykład męczy przepych w samochodzie i źle mi się takimi autami jeździ. Lubię mieć luz i wszystko proste w samochodzie. A cena jak za to auto według mnie jest ok, a nawet lepiej niż ok. Mimo wszystko Lancer to jakaś historia i bardziej bym zaufał tej marce niż chociażby Peugeotowi czy Citroenowi :)
Odpowiedz@Cappy: Wykończenie japońskich samochodów nie jest tragiczne. Ale dziwnie zawsze najbardziej przeszkadza ludziom, którzy takimi samochodami się nie interesują ani nie użytkują, bo wolą np. droższe, szczególnie niemieckie z klasy premium. Taka sama forma pokazania "lepszości" jak popularne w internecie porównywanie małolitrażowych silników do dużych jednostek i mówienie o elastyczności o momencie obrotowym. Dodatkowo, propaganda obłudy z popularnych serwisów informacyjnych, niestety zrobiła swoje. Myślę, że temat wnętrza w nowym samochodzie za sześćdziesiąt tysięcy złotych, to trochę skrajna rzecz do dyskusji odnośnie jakości i porównywania jej do równie niedrogiej konkurencji. Moim zdaniem, cała ta nagonka na jakość wnętrza w jakichkolwiek samochodach, jest przereklamowana i pozbawiona większego sensu. A ludzie robią to głównie z tego względu, aby mieć haka na daną markę. Mnie to nie interesuje. Jechałem w części samochodów z różnych klas, i wiem, że musiałbym być chyba jakiś niepoczytalnym purystom, aby doszukiwać się różnic jakości które miałyby dla mnie jakiekolwiek kluczowe znaczenie, które również zmieniałyby moje postrzeganie takiego samochodu, oraz nawet mój komfort psychiczny, chyba, że mowa o naprawdę ekstremalnych porównaniach, które są jednak zbyt głupie, aby zaprzątały normalnym ludziom głowę, tak sądzę. Myślę, że jeśli ludzie nie musieliby ciągle porównywać się z innymi, gdyby przestali wczuwać się w rolę recenzenta, testera czy krytyka, to mieliby do tego bardziej zdrowy stosunek.
Odpowiedz@Snupi: Też lubię mieć wszystko proste dlatego mam Amerykański samochód. :) @staryjaponiec: Akurat niemieckich samochodów nie lubię, a tym bardziej nie twierdzę że są wykonane lepiej od tańszej konkurencji. Wiele marek wyrobiło sobie opinie niezniszczalnych przez faktycznie samochody nie do zabicia 1.9 TDi Volskwagena, Mercedesa W123 czy inne takie, ale dzisiaj Audi czy Volkswagen mają niemal takie same materiały, samochody straciły prestiż.
Odpowiedz