takich handlarzy to za jaja i na latarnie... w ogłoszenie obiecują złote góry a na miejscu szrot jak chcą handlować samochodami ok w porządku ale przynajmniej niech mają odwagę napisać że samochód po wypadkowy
Dno dna i 5 metrów mułu. Dlatego każdy kupujący powinien sprawdzić nr vin gdyż w nr jest zaznaczone wszystko, kolor i rodzaj tapicerki, koła, hamulce, silnik, lakier itp a poza tym historię i inne pierdoły. Uwierzcie mi że warto!
@nitro997: wiadomo gdy bym kupował od handlarza to bym na 100% sprawdził (lecz nigdy nie kupie) ale co ma zrobić jakaś dziewczyna jak kupuje ona chce tylko wsiąść i jechać spytasz ja czy sprawdziła nr vin a ona co ty do mnie mówisz ;]
@MotoManiaczka: Prawda jest taka, że Kobieta podejdzie lepiej do takiego tematu, bo wie, że się nie zna. Dlatego weźmie auto do warsztatu na jakieś oględziny itp. itd. Pomijając tu kobiety które kupują auto i jedyne co ich interesuje to kolor.
W przypadku facetów, to często jest tak, że wezmą jakiegoś znajomego co zna się równie dobrze co kupujący i razem będą oglądać, nie wiadomo co :P
Ja nigdy w życiu nie kupie auta od handlarza. Wole sobie samemu sprowadzić auto aniżeli ktoś ma mi sprowadzać i jeszcze w bambuko mnie robić, o!
@MotoManiaczka: wiem ja numer sprawdzam tyle że sprawdzam czy się zgadza z dokumentami. całą reszte widać na oko zresztą auta bez uszkodzenia lata już nie kupiłem, wychodze z ząłożenia że lepiej zrobić samemu auto niż liczyć na uczciwość sprzedawcy.
@Marcin876: to jest duży problem i pierwsze, co pomyślałem na widok tego zdjęcia:
"Naprawdę? Komuś opłacałoby się to robić? Pewnie skrojony, a złoma kupili dla VINu i paru części."
Ja umowę kupna-sprzedaży samochodu piszę zawsze sam, jest tam paragraf, który wyraźnie mówi o tym, że pojazd nie jest obciążony wierzytelnościami i innymi takimi, oraz iż nie jest samochodem kradzionym czy widniejącym w policyjnych danych jako podejrzany.
Wiem, że takie rzeczy i tak wynikają z kodeksu cywilnego, ale po co się później dochodzić i udowadniać? Lepiej po prostu pomachać umową, odsyłając niebieskich do poprzedniego właściciela. :D
@eMDek: to ci nic nie daje kochany:) wiem bo się sparzyłem, jako kupujący jesteś zobligowany do sprawdzenia pojazdu w rejestrze sondowym, wiem trudne i długotrwałe ale jak zacząłem się z pewną oakzją dochodzić o ten kwot to nagle auto staniało o 3 tysiące bo pani czasu nie miała a potem się już nie odezwała :P
znajomy sprzęta potem kupił i się dochodził pomimo tego zapisu miał obowiązek sprawdzić a tego nie zrobił. kase odzyskał auto stracił ale nerwy i czas też poszły w świat
@eMDek: druga rzecz że nikt tego nie sprawdza, raz nie wie a jak wie to i tak nie sprawdzi bo zanim z urzedę dojdzie do ładu to auto znajdzie nowego właściciela prędzej. jak duża okazja cenowa to albo trzeba włożyć kasy w auto albo w papiery za darmo nic nie ma, chociaż zdarzaja się perełki, niedawno znajomy kupił passata 1.8 turbo z 2004r za 4400zł. da się da. trzeba przy nim po siedzieć ale ogółem prawie nic wkładu finansowego tylko praca i pare zlotych, papiery też ok. obaj znamy poprzedniego właściciela.
Też ostatnio miałem nieprzyjemną przygodę z handlarzem. Dzwoniłem do kolesia i pytałem czy samochód rzeczywiście jest w takim super stanie jak napisano w ogłoszeniu i czy można nim wracać na kołach (sprowadzony z Holandii). Koleś zarzekał się, że auto idealne. Wszystko wyszło na miejscu... Pęknięta szyba (zdjęcia były robione pod takimi kątami, żeby nie było tego widać), na tylnej klapie wyryte gwoździem dwie potężne rysy aż do gołej blachy - takie ze 30cm (na zdjęciach oczywiście nie było tego widać), no i oponki - każda z innej parafii na popękanych chińskich felgach...
ale my tu gadu gadu ale czy wy widzicie ceny i skąd to przyszło? tego nie opłacało się ściągać. chyba że sam vin przeszedł prze granice z kawałkiem karoserii
Polska Biedny Kraj , sam nas do takich mało powiedziane "brzydkich" czynów zmusza... to już jest na porządku dziennym , także kupując auta , trzeba na prawde wnikliwie je oglądać i nie wolno sugerować się cenami absolutnie :)
Ostatnio kupiłem Citroën xara picasso i wszystko fajnie pieknie. Po powrocie i kilku dniach jeżdżenia zauważyłem, że wszyscy mi mrugają. Sprawdziłem lampy. A tu anglik sprowadzony z niemiec. Silnik 2.0 HDI, a w vinie 1.6 HDI. Sprawdzałem go dobre 2h i nie zauważyłem :/
takich handlarzy to za jaja i na latarnie... w ogłoszenie obiecują złote góry a na miejscu szrot jak chcą handlować samochodami ok w porządku ale przynajmniej niech mają odwagę napisać że samochód po wypadkowy
OdpowiedzDno dna i 5 metrów mułu. Dlatego każdy kupujący powinien sprawdzić nr vin gdyż w nr jest zaznaczone wszystko, kolor i rodzaj tapicerki, koła, hamulce, silnik, lakier itp a poza tym historię i inne pierdoły. Uwierzcie mi że warto!
Odpowiedz@nitro997: wiadomo gdy bym kupował od handlarza to bym na 100% sprawdził (lecz nigdy nie kupie) ale co ma zrobić jakaś dziewczyna jak kupuje ona chce tylko wsiąść i jechać spytasz ja czy sprawdziła nr vin a ona co ty do mnie mówisz ;]
Odpowiedz@berton121: Tak samo może być w przypadku facetów ;) znam takich sporo, więc proszę mi tu nie generalizować :D
Odpowiedz@MotoManiaczka: owszem nie każdy facet wie po co jest w samochodzie nr VIN. dałem tylko taki przykład :P
Odpowiedz@MotoManiaczka: Prawda jest taka, że Kobieta podejdzie lepiej do takiego tematu, bo wie, że się nie zna. Dlatego weźmie auto do warsztatu na jakieś oględziny itp. itd. Pomijając tu kobiety które kupują auto i jedyne co ich interesuje to kolor. W przypadku facetów, to często jest tak, że wezmą jakiegoś znajomego co zna się równie dobrze co kupujący i razem będą oglądać, nie wiadomo co :P Ja nigdy w życiu nie kupie auta od handlarza. Wole sobie samemu sprowadzić auto aniżeli ktoś ma mi sprowadzać i jeszcze w bambuko mnie robić, o!
Odpowiedz@MotoManiaczka: wiem ja numer sprawdzam tyle że sprawdzam czy się zgadza z dokumentami. całą reszte widać na oko zresztą auta bez uszkodzenia lata już nie kupiłem, wychodze z ząłożenia że lepiej zrobić samemu auto niż liczyć na uczciwość sprzedawcy.
OdpowiedzDlatego auta sprowadzane ze stanów trzeba sprawdzać 2 razy. Większość targanych aut stamtąd właśnie tak wygląda.
OdpowiedzWypadek ten termin obejmuje gdy bierze udział poszkodowany z pojazdem. To jest właśnie zagrywka słowna on jest Bezwypadkowy ale nie bezkolizyjny.
OdpowiedzMoże być też tak, że ktoś wcale tego nie klepał tylko vin potrzebował.
Odpowiedz@Marcin876: to jest duży problem i pierwsze, co pomyślałem na widok tego zdjęcia: "Naprawdę? Komuś opłacałoby się to robić? Pewnie skrojony, a złoma kupili dla VINu i paru części." Ja umowę kupna-sprzedaży samochodu piszę zawsze sam, jest tam paragraf, który wyraźnie mówi o tym, że pojazd nie jest obciążony wierzytelnościami i innymi takimi, oraz iż nie jest samochodem kradzionym czy widniejącym w policyjnych danych jako podejrzany. Wiem, że takie rzeczy i tak wynikają z kodeksu cywilnego, ale po co się później dochodzić i udowadniać? Lepiej po prostu pomachać umową, odsyłając niebieskich do poprzedniego właściciela. :D
Odpowiedz@eMDek: to ci nic nie daje kochany:) wiem bo się sparzyłem, jako kupujący jesteś zobligowany do sprawdzenia pojazdu w rejestrze sondowym, wiem trudne i długotrwałe ale jak zacząłem się z pewną oakzją dochodzić o ten kwot to nagle auto staniało o 3 tysiące bo pani czasu nie miała a potem się już nie odezwała :P znajomy sprzęta potem kupił i się dochodził pomimo tego zapisu miał obowiązek sprawdzić a tego nie zrobił. kase odzyskał auto stracił ale nerwy i czas też poszły w świat
Odpowiedz@bambus1121: człowiek głupi się rodzi i głupi umiera. Ale warto wiedzieć, dzięki. ;)
Odpowiedz@eMDek: druga rzecz że nikt tego nie sprawdza, raz nie wie a jak wie to i tak nie sprawdzi bo zanim z urzedę dojdzie do ładu to auto znajdzie nowego właściciela prędzej. jak duża okazja cenowa to albo trzeba włożyć kasy w auto albo w papiery za darmo nic nie ma, chociaż zdarzaja się perełki, niedawno znajomy kupił passata 1.8 turbo z 2004r za 4400zł. da się da. trzeba przy nim po siedzieć ale ogółem prawie nic wkładu finansowego tylko praca i pare zlotych, papiery też ok. obaj znamy poprzedniego właściciela.
OdpowiedzA jeszcze Ci powie że auto od początku w rodzinie jak mi ostatnio zajechałem i bałem się go podnieść na lewarku :D
OdpowiedzTeż ostatnio miałem nieprzyjemną przygodę z handlarzem. Dzwoniłem do kolesia i pytałem czy samochód rzeczywiście jest w takim super stanie jak napisano w ogłoszeniu i czy można nim wracać na kołach (sprowadzony z Holandii). Koleś zarzekał się, że auto idealne. Wszystko wyszło na miejscu... Pęknięta szyba (zdjęcia były robione pod takimi kątami, żeby nie było tego widać), na tylnej klapie wyryte gwoździem dwie potężne rysy aż do gołej blachy - takie ze 30cm (na zdjęciach oczywiście nie było tego widać), no i oponki - każda z innej parafii na popękanych chińskich felgach...
OdpowiedzKolega był oglądać ibize i jego czujnik lakieru, taki najprostrzy na magnes, nie złapał sie połowy auta...
Odpowiedz@Norbi1995: mietek podpinaj betoniarke szpachlować będziemy :P dopóki nie wyciągniesz rękawiczki z progu nie jest tragicznie ":P
OdpowiedzCzemu przy oznaczeniu 325 ma silnik 3.0 jak powinien mieć 2.5?
Odpowiedz@marekkkkk: te nowe mają pomotane, oznaczenie modelu nie musi oznaczać pojemnośći
Odpowiedz@marekkkkk: To auto jest nowe? XD
OdpowiedzBezwypadkowy oznacza, że samochód nie uległ kolizji ze skutkiem śmiertelnym.
OdpowiedzNiemiec do granicy gonił, bo się rozmyślił
Odpowiedzale my tu gadu gadu ale czy wy widzicie ceny i skąd to przyszło? tego nie opłacało się ściągać. chyba że sam vin przeszedł prze granice z kawałkiem karoserii
OdpowiedzPolska Biedny Kraj , sam nas do takich mało powiedziane "brzydkich" czynów zmusza... to już jest na porządku dziennym , także kupując auta , trzeba na prawde wnikliwie je oglądać i nie wolno sugerować się cenami absolutnie :)
OdpowiedzOstatnio kupiłem Citroën xara picasso i wszystko fajnie pieknie. Po powrocie i kilku dniach jeżdżenia zauważyłem, że wszyscy mi mrugają. Sprawdziłem lampy. A tu anglik sprowadzony z niemiec. Silnik 2.0 HDI, a w vinie 1.6 HDI. Sprawdzałem go dobre 2h i nie zauważyłem :/
OdpowiedzA potem w TV "Samochód z nieznanych przyczyn zjechał na przeciwny pas"
OdpowiedzPomyślcie że to wcale nie musi być to samo auto a po prostu tzw. "klon" :) Czego oczywiście nie popieram:)
Odpowiedz