Zjazd Krzysztofa Hołowczyca i Naniego Romy z wydmy
"Na wydmach cały czas mieliśmy na plecach Naniego Romę. W końcu nas dogonił izaczął wyprzedzać. Na szczyt słynnej kilometrowej wydmy spadającej doIquique wpadliśmy równocześnie. Wtedy poczułem to coś, to samo, co przedostatnim oesem pamiętnego Rajdu Polski 96, gdy ściągałem się na smierć iżycie z Deppingiem. Pomyślałem "prędzej zginę niż dam się wyprzedzić wtym kultowym dla amerykańskiego Dakaru miejscu". Myślę, że cały biwakmiał niezłe widowisko. Poszliśmy w dół wszystko co fabryka dała.Mieliśmy na spadaniu ponad 200 km/h. Nani powiedział, że zwariowałem. Ato był dla mnie jeden z najlepszych momentów w karierze. Taki, dlaktórych warto się ścigać, a może nawet zginąć.." Hołek
dzięki szukałem tego filmiku.
OdpowiedzPiękne zdjęcia...dla mnie Hołek zawsze był genialny
Odpowiedz