Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

MotoKiller.pl

Pokaż menu
Szukaj

"Światła do jazdy dziennej"

by Galancior95
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Siechu
17 29

Ludziom którzy montują te ledówki do jazdy w dzień nie myślą raczej o tym, by było ich dobrze widać na drodze. Chodzi po prostu o to by nie włączać świateł mijania. Zresztą chyba w dzień widać tak duży obiekt jakim jest samochód. Światła pomagają trochę w dostrzeżeniu samochodu w dzień, ale i bez nich jest widoczny

Odpowiedz
avatar SeDay
5 13

@ Galancior95 zależy jak kto to rozumie ale montuje się głównie po to aby był mniejszy pobór prądu, mniejszy pobór - mniejsze spalanie (nie wielkie ale zawsze coś) poza tym jeżdżenie cały rok na światłach jest bezsensu zwłaszcza przy dobrej pogodzie ale skoro prawo debilne to trzeba sobie jakoś radzić. Częste uzywanie swiateł zużywa żarówki które tanie nie są, akumulator który cały czas musi sie doładowywać a jeśli ktoś jeździ na krótkich odcinkach to tym bardziej poza tym na dłuższą mete kiepskiej jakosci klosze szybciej płowieją i żółkną.

Odpowiedz
avatar Eres
5 13

Galancior95 - nie wiesz po co się światła w dzień włącza, wszyscy myślicie, że politykom którzy pisali tę ustawę chodziło o bezpieczeństwo? Podejrzewam, że nad treścią ustawy mocno myśleli producenci akumulatorów i niejedna koperta się do tego przyczyniła.

Odpowiedz
avatar mrbolek
1 7

A ja podzielam zdanie galanciora93 i uważam że to wieśniaczy auto, poza tym ludzie zapominali włączać światła kiedyś i myślę że to też ma z tym coś wspólnego. Spalanie, boże drogi ile mniejsze do cholery o 0.1l na 100km ??

Odpowiedz
avatar E30Tomas
-1 7

@mrbolek - Wieśniaczy? Dużo aut wygląda o wiele ładniej dzięki LED'om. Założenie LED'ów do starego auta unowocześnia je, aż się miło patrzy, że ludzie walczą z tymi idiotami w sejmie. a 0.1L to całkiem sporo... Przy mojej jeździe (ok 20k rocznie) to przy aucie na GAZ już po roku zwracają mi się HOMOLOGOWANE (aluzja do kolegi Galancior95) LEDy (50zł). Nie mówiąc o Benzynie czy Diesel'u gdzie paliwo jest 2x dorższe. A założenie ich zwraca się po dwóch latach. Przy pierwszym lepszym patrolu policji jak bym zapomniał włączyć światła (co raz mi się zdarzyło, ale miałem szczęście, bo nie stali przy drodze, a także jechali), to już się zwraca cała bajka. Nie mówiąc o tym, że w starszych autach nie masz ksenonów, które są wydajniejsze, tylko możesz mieć stare lampy, które pobierają nawet 100 WATT'ów, co powoduje oszczędność paliwa, ogromnie mniejsze akumulatora i alternatora. No i najważniejsze, nie dostaniesz mandatu jak zapomnisz włączyć światłą. @Galancior95 - 95->1995 Masz już 18 lat, tak samo jak ja, i dalej jesteś na tyle naiwny, że myślisz, że politycy robią wszystko dla naszego dobra, a homologacja to coś co ratuje ludzi? HOMOLOGACJA to papier, który ma produkować pieniądze... Pooglądaj sobie Discovery jak "tuningują" i przerabiają auta.. Tam wszystko jest oke... W Polsce byś musiał parę lat załatwiać legalizację a i tak byś nie dostał ubezpieczenia. Po za tym jak uważasz, że HOMOLOGACJA jest taka ważna, to czemu przeglądasz tą stronę? 90% tuningowanych aut, które zobaczysz tutaj, ma części NIE HOMOLOGOWANE, bądź "podobne" do HOMOLOGOWANYCH i robionych na lewej licencji bądź bez niej...

Odpowiedz
avatar SeDay
1 1

@mrbolek nawet nie wiesz ile światła przednie pobierają energii. Łatwo można sprawdzić przy starszych samochodach o małych pojemnościach ze przy włączeniu świateł czuj oprócz na silniku dopiero po chwili silnik podnosi obroty, podobnie jest z klimatyzacją. A jak ktoś jeździ np. dostawczakiem czy autobusem robiąc ponad 100000 km rocznie to straty są ogromne.

Odpowiedz
avatar Bananowy
1 3

I ja dołoże coś od siebie, busy i auta służbowe - ok zniose, czy już nowe samochody w których montują światła do jazdy dziennej. W moim mniemaniu to te ledy są sensownie zakładane tylko wtedy gdy auto ma xenon, który bądź co bądz troche kosztuje, ale prosze was nie brońcie osobówek które robią po 10-20k km rocznie i jeźdzą na ledach które zastępują np mijania z żarówki h4 która jest tania jak barszcz, i umówmy sie - to szpeci auto.

Odpowiedz
avatar grzes1230
7 11

W dużej ilości krajów nawet tych europejskich nie ma obowiązku włączania świateł w dzień i wypadków jest o wiele mniej niż w Polsce. Wielka Brytania na pewno ma gorsze warunki pogodowe niż Polska i sobie radzą bez obowiązku jeżdżenia 24h/dobe ze światłami. Wiele krajów również zrezygnowało z takiego obowiązku jazdy z włączonymi światłami 24h/dobę. Wydaje mi się że dobrym przepisem jest np stosowanie świateł mijania gdy jest ograniczona widoczność.

Odpowiedz
avatar SeDay
3 5

Jak to zwykle w polsce bywa jazda na światłach przez cały rok to tylko pretekst do wystawiania mandatów dla gapiów bo innego logicznego sensu w tym nie widzę. Nie dość że podzespoły elektryczne samochodu dostają po dupie to często sie zdarza że ludzie maja źle ustawione światła lub stoją na lekkim wzniesieniu (np. na jakimś skrzyżowaniu czy coś) i po oczach daje.

Odpowiedz
avatar E30Tomas
0 0

Też tak uważałem, ale człowiek szybko się przyzwyczaja. Jak jechałem autem, a gość z na przeciwka nie miał włączonych świateł, to byłem święcie przekonany, że stoi na drodze, dopiero jak się mijaliśmy to zauważyłem, że też jedzie. To w brew pozorom pozwala bardzo łatwo odróżnić tych, co jadą, i tych co stoją. Co nie zmienia faktu, że państwo zarabia na tym.

Odpowiedz
avatar bargaw3181
3 11

"Galancior95" ja mam do Ciebie taką gorącą prośbę... Weź Ty się człowieku przygotuj i poczytaj zanim napiszesz taki komentarz jak poniżej... Światła do jazdy dziennej w większości już są z homologacją i jeżeli zamontujesz je zgodnie z przeznaczeniem to widać Cię wystarczająco dobrze i co najważniejsze odciążasz w ten sposób silnik bo nie jeździsz cały dzień na światłach mijania. Po za tym jeżeli ktoś prowadzi samochód i ma problem z dostrzeżeniem auta z przeciwka tłumacząc to, że miał założone "lampeczki" to ja osobiście radziłbym udać się jak najszybciej do okulisty, albo do wydziału komunikacji i oddać prawko jazdy... jednego "mistrza kierownicy" będzie mniej i na pewno bezpieczniej. Pozdro

Odpowiedz
avatar Galancior95
0 10

Mówco chcesz, ale moim zdaniem to porażka. Rozumiem takie światła do jazdy dziennej: http://www.autogaleria.pl/fotografie/audi/audi_a4_avant_1.8_tfsi_multitronic_2009_05.jpg lecz te za 20zł nie przypominają i nie spełniają swojej roli, to tylko moje zdanie. Wcale nie trzeba mieć problemu z oczami, żeby nie dojrzeć takich świateł. Zdarza mi się to dość często, a jeśli je widzę to są zamontowane w Golfie albo starej Vectrze..

Odpowiedz
avatar E30Tomas
5 9

No i to jest w tobie najgorsze. Bo są w Audi, "oo to to rozumiem, takie mogą być, bo ten to wydał 200k na auto to może", ale ma starego golfa, vectre, czy np. Peugeot'a 405 tak jak ja mam, czy Outlander 2, tak jak mój tata, to już nie, bo to wieśniackie lampeczki za 20zł... Stary a jak będą za 2 tysiące i będą wyglądać tak samo to już nie będą wieśniackie? Auto jest tak samo widoczne, a zyski są ogromne, przede wszystkim w starych autach... BTW. Jak byłem młodszy, to też hejciłem golfy E36 itd.. Teraz jak mam te 18 lat i jeżdżę 405'tką pomimo, że zawsze marzyłem o E46, doszedłem do wniosku, że nie ważne czy to Panda, Seicento, 405, Golf, E46, Ferrari czy Veyron. Ważne, że kochasz to auto. To się liczy! Może ten "debil" w golfie, też marzy tak jak ty o E46, tylko go po prostu nie stać...

Odpowiedz
avatar RollsRoyceLove
2 2

@Galancior95 ale te są w orginale a nie zakładane u jakiegoś mechanika żeby akumulator brał mniej prądu ://

Odpowiedz
avatar Bananowy
0 2

@ E30Tomas nie zrozumiałeś przesłania, te światła wymyślił producent, są w seryjnej lampie, a nie jako "dodatkowa opcja" która wcale nie wygląda, jesteśmy gronem ludzi które lubią piękne samochody ,więc może wskażecie auto które jest leciwe i te dokładane ledy jakoś na nim wyglądają.

Odpowiedz
avatar grubymichal
1 15

Dla mnie te światełka to totalna wiocha. Nie mogę na to patrzeć. Jeśli ktoś chce być fajny bo ma takie diody to niech sobie kupi oryginalne lampy z tymi diodami w środku które się cenią 1000 zł za parę, i takowe wyglądają już nieźle. Daję "jest moc"!!!

Odpowiedz
avatar Rafiiiii
2 10

zrozum, że ludzie robią to dla oszczędności, a nie żeby to wyglądało.

Odpowiedz
avatar Galancior95
-3 9

Jest mi ktoś w stanie udowodnić tą "oszczędność" ? Jestem za komentarzem "grubymichal"; że ludzie kupują je bardziej dla wyglądu, a oszczędności tyle z tego, co nic.

Odpowiedz
avatar mag_magik_1
-1 3

Myślicie że normalny człowiek wyda 1000 zł na lampy żeby wam się podobało? Żyjemy w Polsce do ch**a, tu nie jeden tyle zarabia na życie.

Odpowiedz
avatar FXX
1 1

Galancior95 tak ciężko dostrzec tą oszczędność? Jeśli potrafisz się obsługiwać miernikiem to sprawdź pobór prądu przy włączonym oświetleniu i bez. To już powoduje szybsze zużycie akumulatora i alternatora. Dorzuć do tego szybsze zużycie lamp i odbłyśników (zwłaszcza podczas upałów w lecie), a na koniec podlicz koszt dodatkowych żarówek, a w części przypadków palników ksenonowych (ok 150zł/szt.), które są dość wrażliwe właśnie na włączanie i wyłączanie.

Odpowiedz
avatar Gibbon
1 3

Post bez sensu. Diodki tylko po to żeby nie dostać mandatu. Jak jedziesz w dzien nie musisz mieć włączonych świateł mijania, a jak ktoś nie widzi auta no to przepraszam, niech się zbada jak polecił Pan bargaw3181. W nowszych modelach są od razu montowane światła do jazdy dziennej, a jeżeli nie masz tego w swojej opcji a masz ochotę na diody to sobie wstawiasz. Są przykłady gdzie "diody za 15 zł." są wstawione tak że wyglągają całkiem przyjaźnie dla oka. Komu to przeszkadza ? Powiem od razu żeby nie było spin. Nie, nie mam diod w swoim aucie.

Odpowiedz
avatar BixMen
2 6

Dla mnie diody nadaja sie jedynie na podswietlenie rejestracji z tylu i ewentualnie jako swiatla postojowe z przodu... nigdzie indziej w pojezdzie lat 15+ .... a te do jazdy dziennej to smiech na sali podejrzewam ze przez czas swojej zywotnosci nie zdolaja siebie splacic a co dopiero na nich cos oszczedzic.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

W swoim aucie mam założone ledy z tego powodu, by nie dostawać mandatów za brak świateł. Włączają mi się automatycznie przy przekręceniu kluczyka. Widać mnie z daleka, żaden kierowca mi nie mruga światłami więc nie oślepiam i widać je na tyle dobrze, że nie muszę włączać świateł mijania. Są one też długo bardziej żywotne od zwykłych żarówek, szczędzam akumulator i silnik. Jak komuś nie pasuje niech sobie nie zakłada albo jak nie potrafi, bo niektórym się one świecą razem ze światłami mijania co jest zabronione.

Odpowiedz
avatar PROmil
0 6

Rafiii Skoro ludzie są tacy oszczędni i zakładają taki badziew z "markietu" cytuję "dla oszczędności" to niech się przesiądą na rower, ile na tym zaoszczędzisz rocznie? Powiedzmy że robisz 20000km, takie LED'y zaoszczędzą Ci może 0.2L/100km więc zaoszczędzisz 40zł rocznie czyli nawet się te światełka nie zwrócą. Znam wielu ludzi którzy to zamontowali. Niby te droższe po 200-300zł z homologacją, ze wszystkim, jeździli tak do pierwszej kontroli i wszyscy się pożegnali z dowodami za używanie świateł niezgodnych z normami prawnymi, więc ludzie po prostu rzucili się na to dla szpanu że mają LED'y w aucie.

Odpowiedz
avatar misior136
1 1

Ciekawe. Szefu w ciężarówce zamontował i jakoś mnie się nikt nie czepia o te lampki...

Odpowiedz
avatar toldi
1 1

jakoś ja mam też takie ledy i przy każdej kontroli policji jestem czysty nie muszę używać świateł mijania w dzień a autko i tak widać z daleka.... Mówcie o tych "lampeczkach" co chcecie ale dobrze zamontowane świecą tak żeby auto było widoczne i tez ładnie wyglądają.... ale każdemu nie dogodzimy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Ja mam ledy, mój ojciec ma ledy i nigdy przy przeglądzie ani kontroli nie było problemów więc nie wiem o co Ci chodzi. Ludzie je zakładają nie dla szpanu ale po to by nie zapalać świateł mijania, bo ledy włączają się same po przekręceniu kluczyka na zapłon więc nie dostaje mandatu za brak świateł.

Odpowiedz
avatar Rafiiiii
0 0

oszczędza się więcej, nie tylko koszty paliwa, a jeśli te światła są prawidłowo zamontowane i mają homologację to nikt nie ma prawa za to karać.

Odpowiedz
avatar nowysacz
0 0

Ogólnie to jest paragraf dotyczący tych ledówek, i on mówi, że mają być zamontowane na wysokości co najmniej 30 cm od podłoża.

Odpowiedz
avatar Lunio
-1 3

Ludzie , proszę was , żyjemy w Polsce tutaj każdy oszczędza jak może , owszem wydasz na ledy 200 zł i troche bedzie sie to jakis czas zwracała , jednakże zwraca , a i nie sądzę ,ze jak sie jedzie naszą "7" to nie widać samochodu z naprzeciwka ,bardziej od tego jest gorsze jak jakis koleś wyprzedzając jedzie lewym pasem i w ostatniej chwili zjeżdża

Odpowiedz
avatar Skrzyp3k
2 2

Autor ma racje... Zapomniałem przecież ze w dzień nie widać samochodów na ulicy..................... Nic tylko pogratulować głupoty ;)

Odpowiedz
avatar Folley96
0 4

Normalnie beczałem że śmiechu jak czytałem te komentarze tych "sfrustrowanych miernot". Mój tata sobie kupił takie do swojej Astry za około 150zł i wygląda to bardzo ładnie :) nie rozumiem waszego bólu dupy. Tylko ekskluzywne auta mogą mieć ledy...

Odpowiedz
avatar andrzej
1 5

Czy naprawdę uważacie, że montując gówniane ledy zaoszczędzicie to 0.1l/100km? Więcej można zaoszczędzić dbając o stan techniczny samochodu (ciśnienie w oponach, łożyska, itd), czy zmieniając styl jazdy. Wyższe zwiększenie użycia paliwa powoduje włączone radio, czy zamontowane wspomaganie kierownicy. Samochód włączonych światłach jest lepiej widoczny z prostego powodu: włączone światła - jedzie, zgaszone - stoi. Zależność szczególnie przydatna w miastach, na parkingach, gdzie dochodzi do największej ilości stłuczek. Gówniane ledy nie dają tego efektu - są słabo widoczne zarówno z powodu mizernego światła, jak i z powodu częstego wciśnięcia ich w rozmaite kiepsko widoczne zagłębienia w zderzaku. Śmieszy mnie też argument o zmowie polityków z koncernami paliwowymi/producentami akumulatorów. W kraju, gdzie co drugi kierowca nie potrafi jeździć (co widać na drogach) oraz obsługiwać samochodu (co widać szczególnie zimą, kiedy to mając skrawek znajomości w sklepach motoryzacyjnych można za półdarmo wyrwać świetne, choć rozładowane akumulatory, które właściciele zwrócili przy zakupie nowego, bo 'akumulator się popsuł i samochód nie pali'), żaden z wymienionych nie musi się do takich zabiegów uciekać. SPISEG zatem jest mało prawdopodobny. Prędzej sprytni handlarze sprzedający magnetyzery, kondensatory i podobne śmieci znaleźli sobie kolejny rynek - dzienne ledy.

Odpowiedz
avatar Alchemik
1 1

Kiedyś prowadzono badania (nie mam czasu i chęci wyszukiwać tego w odmęcie internetu), że obowiązek używania świateł zwiększa ilość wypadków, bo zamiast obserwować dokładnie drogę, szukamy świecących obiektów. Powoduje to zauważanie z opóźnieniem, leżących przedmiotów na drodze, pieszych, rowerzystów i tym podobnych. Co do ilości zużytego paliwa na oświetlenie żarówkami (np H4 -przód i klasyczne żarówki- tył, średnia prędkość 50km/h)w porównaniu do wyłączonych świateł zużycie wzrośnie o jakieś 0,3-0,4 litra na 100 kilometrów (zależnie od silnika). Uwzględniając ilość kilometrów pokonywanych przez wszystkie samochody w Polsce uzbiera się niezła suma z akcyzy i VATu, dla państwa.

Odpowiedz
avatar PROmil
1 3

Zgadzam się z tobą w stu procentach andrzej, dbając o stan techniczny auta zaoszczędzi się o wiele więcej. Co ludziom dają ledy? 0,2L/100km? W porywach 0,5. Zadbany silnik i inne podzespoły zmniejszą spalanie o około 1-2 litry więc sami sobie odpowiedzcie co jest lepsze...

Odpowiedz
avatar FXX
1 1

SPISEG - haha padłem xD A co z szybszym zużywaniem się alternatora, akumulatora? Co z szybszym niszczeniem lamp i odbłyśników w nich? Co z szybszym zużyciem żarówek, a przede wszystkim palników ksenonowych?

Odpowiedz
avatar andrzej
-1 1

@Alchemik Miejscem 'leżących przedmiotów', czy pieszych nie jest droga, a ewentualne pobocze drogi, po którym poruszając się (piesi) mają obowiazek zachowania szczególnej ostrożności. Rowerzyści są zobowiązani do jazdy na światłach (nie jestem pewien, czy tylko po zapadnięciu zmroku, czy przez cały dzień), co również ułatwia ich znalezienie, jako wspomnianych świecących obiektów. Wartości zużytego paliwa, które podajesz są wyssane z palca. Alternatory montowane we współczesnych samochodach mają moc zazwyczaj powyżej 70A (polonez, fiat tipo, przykładowo passat b5, audi 80 - 90A, alfa romeo 156, opel astra - 100A, renault laguna - 110A). Z wzoru na moc prądu (P=U*I) łatwo można obliczyć, że moc produkowana przez alternator wynosi ponad 800W. Zarówki w światłach mijania mają moc 45W (x2), w tylnych 21W (x2), co daje razem 132W, czyli 0,132KW. Wartość ta stanowi ~16% mocy wytwarzanej przez alternator, czyli niewiele. Pomijając przełożenia alternatora - silnik o mocy 70KM, czyli wytwarzający ~50KW raczej w znaczący sposób takiego poboru mocy nie odczuje. @FXX Alternator i akumulator pracują cały czas w trakcie jazdy. Na zużycie lamp wpływa masa innych czynników, a byle jaki odbłyśnik zniszczy się tak, czy inaczej. Żarówki kosztują grosze, wystarczy kupować markowe, to ich wymiana nie będzie aż tak częsta (w swoim samochodzie nie wymieniałem żarówek od 40kkm, a nie mam pojęcia, ile na nich zrobił poprzedni właściciel). Samochody z lampami ksenonowymi zazwyczaj mają oddzielne światła do jazdy dziennej.

Odpowiedz
avatar Alchemik
1 1

Niestety jesteś Andrzej'u w dużym błędzie, bo alternator nie pracuje cały czas z maksymalną mocą! Regulator napięcia powoduje, że alternator wytwarza tyle energii elektrycznej ile potrzebują włączone odbiorniki, plus doładowywanie akumulatora (w sumie to też odbiornik) ,inaczej szybko byśmy zniszczyli akumulator.(Przy uszkodzonym regulatorze napięcia i maksymalnym prądzie wzbudzenia szybko napięcie wędruje najczęściej w okolice 18V i w akumulatorze wygotowuje się elektrolit. wtedy alternator pracuje z pełną mocą) Ilość zużytego paliwa łatwo policzyć dla włączonych świateł: Wystarczy sumować moc żarówek, powiększy tą wartość uwzględniając sprawność alternatora ( średnio dla "porządnego" alternatora będzie to jakieś 50%-60%), uwzględnić sprawność przekładni (90-95%) (otrzymamy ile więcej mocy musi wytworzyć silnik)i pomnożyć przez jednostkowe zużycie paliwa (ile paliwa potrzeba na wytworzenie 1kWh) naszego silnika (ale praktycznie zawsze nie najniższe z katalogu, a z mapy jednostkowego zużycia paliwa wartość odpowiadającą naszemu stylowi jazdy). Teraz starczy to pomnożyć przez czas w godzinach w jakim pokonamy 100km i mamy ilość dodatkowo zużytego paliwa na 100km. Widać że kolega raczej za dużo nie jeździ, skoro uważa, że nie spodka leżącej gałęzi na drodze, pijaczka wracającego środkiem drogi do domu i innych niespodzianek. Może się kolega mocno zdziwić. Może jeszcze kolega sarną i jeleniom zakłada oświetlenie, albo wiąże w lesie na sznurku?

Odpowiedz
avatar FXX
1 1

@andrzej Po pierwsze żarówki w światłach mijania mają 55W, a nie 45W. Moc obliczona przez Ciebie również jest nieco wyssana z palca, bo pomijasz kilka elementów, które również wtedy pobierają prąd. Licząc na szybko: - światła mijania 2x55W - światła pozycyjne przednie 2x5W - światła pozycyjne tylne 2x21W (w niektórych samochodach 4x21W) - podświetlenie tablicy 2x5W - podświetlenie zegarów, całej konsoli wewnątrz ?? W Licząc z grubsza mamy ok. 200W, a nie 132W. Daje nam to ok 20-25% większe zapotrzebowanie na prąd (zależnie od alternatora). Mówisz, że alternator i akumulator pracują cały czas - owszem, ale cały czas nie pracują na maksymalnych parametrach. Alternator nie produkuje cały czas swojej maksymalnej mocy, a z grubsza taką, na jaką ma zapotrzebowanie. Zatem wolniej się zużywa. Proszę wymień mi jakie czynniki wpływają na zużycie odbłyśników. Z tego co mi wiadomo, głównym czynnikiem jest temperatura, a w przypadku zwykłych żarówek, temperatura wewnątrz lampy jest wysoka. Odnośnie żarówek to też nie jest do końca tak jak piszesz. Do jednego z samochodów kupuję markowe H7 i co? Średnio 1-2 razy w roku się kończą niezależnie czy to Philips, Osram czy inna dobra firma. Z resztą H7 ogólnie trwałością w porównaniu do H4 czy H1 nie grzeszą. Mówisz samochody z lampami ksenonowymi mają zazwyczaj oddzielnie światła do jazdy dziennej tylko to kolejna bzdura, bo znacznie więcej jest takich, które tych świateł nie mają, mimo posiadania lamp ksenonowych. Sam mam u siebie ksenon, a fabrycznych świateł do jazdy dziennej nie ma.

Odpowiedz
avatar andrzej
0 2

@Alchemik Owszem, nie pracuje z pełną mocą, ale wykres mocy alternatora ma postać paraboliczną. Przykładowo w polonezie maksymalna moc alternatora jest uzyskiwana przy 3500rpm, natomiast ~80% mocy już przy 2000rpm. Masz mylne pojęcie dot. regulatora napięcia - jak nazwa wskazuje - reguluje on napięcie wytwarzane przez alternator; silnik samochodu pracuje z różnymi obrotami, regulator napięcia dba o to, żeby przy każdych obrotach napięcie było takie samo. Moc wytwarzana przez alternator jest zależna jedynie od obrotów koła pasowego alternatora, czyli proporcjonalna do mocy silnika. Naprawdę uważasz, że przy sarnach, jeleniach, pijaczkach, czy gałęziach włączone, bądź zgaszone światła będą robiły jakąkolwiek różnicę? Chyba zagubiłeś istotę moich wypowiedzi - mówię o światłach dziennych/mijania, jako sygnalizujących włączony, gotowy do ruchu samochód, nie o oświetlających za dnia drogę. @FXX O alternatorze napisałem wyżej. Mocy żarówek nie pamiętałem, bo jak wspomniałem - zmieniam je rzadko. Moje obliczenia były bardzo luźne, obarczone dużym marginesem błędu. Miały za zadanie jedynie zilustrować marginalne zużycie paliwa przez włączone światła. Zakładając nawet 300W mocy żarówek, jest to jedynie 0.3KW, czyli niewiele wobec mocy silnika. Skoro odbłyśnik nie pracuje prawidłowo w warunkach, do których został stworzony (wspomniana wysoka temperatura), to znaczy, że jest kiepskiej jakości i trzeba go wymienić na nowy, lepszy. Jeśli nie masz fabrycznych świateł do jazdy dziennej w swoim samochodzie, to jesteś jedną z osób, które posiadają sensowny powód do zamontowania dodatkowych, niefabrycznych świateł do jazdy dziennej. Jako inny użytkownik drogi proszę Cię jednak o to, abyś umieścił je w dobrze widocznym miejscu i zadbał o to, aby świeciły z odpowiednią mocą oraz były widoczne nie gorzej, niż światła fabryczne.

Odpowiedz
avatar andrzej
-1 1

błąd - moc wytwarzana w danym momencie przez alternator jest oczywiści proporcjonalna do aktualnych obrotów silnika, nie mocy :)

Odpowiedz
avatar Alchemik
1 1

Andrzej Ten wykres od poloneza mówi tylko jaką maksymalną moc możemy uzyskać z alternatora. Jeśli alternator w przytoczonym polonezie będzie pracował tak jak zakładasz przy 3500rpm i produkuje on jak twierdzisz cały czas maksymalną moc, a nie ma włączonych innych odbiorników niż układ zapłonowy, to gdzie ta moc się wydziela? Kapie z przewodów, czy może jeszcze coś innego? Regulator napięcia pilnuje, aby napięcie w układzie elektrycznym było cały czas jednakowe, jeśli akumulator jest naładowany i mamy w instalacji podłączone odbiorniki o moc np.100W to jeśli alternator produkuje więcej niż 100W napięcie w instalacji zaczyna rosnąc. Wtedy zaczyna działać regulator napięcia ograniczając prąd wzbudzenia alternatora i moc generowana przez alternator spada do 100W. Czyli alternator ze sprawnym regulatorem pracuje tylko z taka mocą jakie jest zapotrzebowanie, ewentualnie z mniejszą mocą, gdy zapotrzebowanie przekracza jego możliwości. Przy alternatorze nie mamy regulatora równoległego, który przejmuje na siebie nadmiar mocy, bo to byłby bezsens ekonomiczny. Poza tym 300W obciążenia w postaci żarówek. to jakieś 600W obciążenia dla silnika. A ze światłami napiszę po raz drugi, że w dzień przy obowiązku używania świateł ludzki mózg zamiast analizować całość sytuacji, w pierwszej kolejności zwraca uwagę na świecące lampy i jeśli coś nie świeci, to jest to zauważone później. Przy badaniach wyszło, że powoduje to więcej wypadków niż przypadek, gdy nikt w dzień nie używa świateł. Odbłyśnik jak większość elementów, jest zaprojektowany aby wytrzymał określoną ilość godzin pracy, częściej włączamy światła szybciej go wymienimy.

Odpowiedz
avatar andrzej
-1 1

@Alchemik Nie jaką maksymalną moc możemy uzyskać, tylko jaką maksymalną moc przy danych obrotach alternator dostarcza. Prąd zostanie 'wytworzony' na alternatorze, ale nie zostanie pobrany przez układ. Wcześniej jednak nadmiar prądu niewykorzystany przez jego odbiorniki będzie magazynowany w akumulatorze. Jakkolwiek by na to nie patrzeć - obciążeniem dla silnika jest sama obecność alternatora. Nie jest on w trakcie pracy w żaden sposób odłączany. Czymś, co nazywasz 'regulatorem równoległym' jest właśnie akumulator. Obciążenie dla silnika jest zależne od przełożenia kół pasowych, dlatego starałem się je pomijać, gdyż jest wartością zmienną w zależności od modelu samochodu. Jednakże - skoro się upierasz - nadal 600W, czyli 0.6KW jest niewielką wartością dla silnika wytwarzającego ~50KW. Trudno mi się odnieść do badań, z których wynikami nie miałem sposobności zapoznania się. Odbłyśnik jest częścią wymienną, którą można zastąpić elementem o wyższej trwałości.

Odpowiedz
avatar Alchemik
1 1

Jeśli byłoby jak twierdzisz to przecież w przypadku, gdy jak pisałem ten Polonez pracuje z prędkością pełnej mocy alternatora (załóżmy 700W),to przy założeniu, że układ zapłonowy wykorzystuje z tego 100W, akumulator musi odebrać 600W, czyli w uproszczeniu dla napięcia 14,4V na akumulatorze, płynie do niego prąd 41,7A i nawet jeśli akumulator był całkowicie rozładowany, to jeśli ma pojemność 60Ah, to będzie w pełni naładowany po 1 godzinie i 26 minutach. (W praktyce przy 30s rozruchu i rozruszniku 2.5kW zabierzemy na rozruch tylko 2Ah i po kilku minutach alternator uzupełni braki.) To co będzie się działo po całkowitym naładowaniu akumulatora, skoro alternator dalej produkuje 600W niepotrzebnej mocy? Dalej będzie odbierał tą moc akumulator? Według twoich założeń, cały czas będzie z alternatora płynąć o 41,7A za dużo prądu. Co się z nim stanie? Przecież zgodnie z pierwszym i drugim prawem Kirchhoffa (było na fizyce), prąd nie może zniknąć tylko gdzieś płynie. Co przyjmie ten prąd, skoro akumulator jest pełen? Czy przy pełnym akumulatorze i próbie wciśnięcia w niego jeszcze prądu, nie rośnie napięcie powyżej wartości jaką ma utrzymać regulator napięcia? Przy podwyższonym napięciu regulator nie zmniejsza prądu wzbudzenia i nie zbija napięcia w układzie zmniejszając prąd produkowany przez alternator? Czy mimo tych samych obrotów i reakcji regulatora, prąd wypływający z alternatora nie zmniejszy się i tym samym nie spadnie moc generowana przez alternator? Co do oporu stawianego przez alternator, jeśli nie ma obciążenia, to nie płynie prąd wzbudzenia z powodu regulatora napięcia i wirnik nie stawia oporu, jedyna energia z silnika jest zużywana na straty w łożyskach alternatora i pracę przekładni. Andrzej: "Nie jaką maksymalną moc możemy uzyskać, tylko jaką maksymalną moc przy danych obrotach alternator dostarcza." - Skoro jest to moc maksymalna, to kiedy jest mniejsza niż maksymalna dla danych obrotów??? Na temat badań pisałem, że nie mam chęci tego odszukiwać. Czytałem to już jakiś czas temu i nie mam chęci stracić dnia na odlezienie tego materiału.

Odpowiedz
avatar DeLorean
3 5

takie LED-y mają sens w światłach typu ksenon, bo dzięki temu ksenony można włączyć dopiero po zmroku :) taki wydatek na dwa ledy (w moim przypadku) 300zł w porównaniu z wydatkiem 700zł na element JEDNEGO reflektora tyou ksenon jednak ma sens :)

Odpowiedz
avatar catfish23
2 4

To prawda lepsze sa mijania niz to g**no

Odpowiedz
avatar Talar
0 0

Bo "To mniej obciąża akumulator"..

Odpowiedz
avatar Alchemik
2 2

http://motokiller.pl/3530 http://dadrl.pl "UWAGA - tekst pochodzi z jednego z komentarzy serwisu Onet.pl. Autorem jest użytkownik "kaziulek". Polecam przeczytanie całości. Zgodnie z zapowiedzią zwolenników jazdy na światłach w ciągu dnia i uruchomionej przez nich kampanii medialnej nakaz jazdy na światłach w dzień miał zredukować liczbę wypadków na polskich drogach o około 20%. Jak jednak było w rzeczywistości? Wystarczy wejść na stronę internetową policja.pl lub http://dadrl.pl i zapoznać się ze statystyką wypadków w Polsce w ostatnich latach. I tak w 2006 r., kiedy nie było nakazu włączania świateł w ciągu dnia, liczba wypadków w naszym kraju wyniosła 46876, natomiast w 2007 r., kiedy nakaz ten zaczął obowiązywać, liczba ta wzrosła o 5,6% i wyniosła 49536. Odnotowano wzrost liczby wypadków, rannych i zabitych pomimo wcześniejszego trendu malejącego. Trudno więc mówić o jakiejkolwiek poprawie bezpieczeństwa, a co dopiero o 20-procentowym spadku liczby wypadków. Wprawdzie liczba samochodów w roku 2007 r. wzrosła, jednak od kilkunastu lat liczba pojazdów nad Wisłą rośnie co roku w podobnym tempie, przy stałym spadku liczby wypadków. Co więcej, w kolejnych latach liczba wypadków zaczęła ponownie spadać, co jest tylko potwierdzeniem faktu, ze trend malejący został zakłócony wprowadzeniem nakazu włączania świateł w dzień, bo przecież inne czynniki mające wpływ na wypadkowość nagle nie zmieniły się o 180 stopni, więc nie mogły spowodować takiej gwałtownej zmiany w 2007 r. Można zaryzykować więc twierdzenie, że gdyby nie włączone światła, to liczba wypadków, rannych i zabitych byłaby teraz sporo niższa (http://dadrl.pl/images/wykres_dadrl.png). Wszystko wskazuje więc na to, że pozytywny wpływ używania świateł w ciągu dnia jest mitem. Między innymi dlatego w Austrii na początku 2008 r. zniesiono taki sam nakaz po dwóch latach obowiązywania, a od tego czasu liczba zdarzeń drogowych w tym kraju wyraźnie zmalała. Austriacy zrozumieli, że z dróg nie korzystają jedynie samochody. Są tam również obiekty niewyposażone w światła, takie jak piesi, rowerzyści, czy inne obiekty. W sytuacji obowiązywania nakazu kierowcy przyzwyczaili się do tego, iż wszystko co znajduje się na drodze ma włączone światła i przestali w porę dostrzegać obiekty nieoświetlone. To właśnie piesi i rowerzyści byli grupą, która najbardziej ucierpiała na tym nakazie - liczba wypadków z ich udziałem istotnie wzrosła. Identycznie zresztą sytuacja wygląda w Polsce oraz każdym kraju, który w ostatnim czasie wprowadził podobny nakaz. Ponadto zarówno w Austrii, jak i w Polsce odnotowano wzrost liczby wypadków z udziałem motocyklistów. W Polsce liczba ta wzrosła z roku na rok aż o 16,8%, a zabitych motocyklistów o 40% (!), mimo że nie zanotowano gwałtownego wzrostu liczby zarejestrowanych motocykli. Co więcej, fakt ten jest pomijany w oficjalnych publikacjach policji i rządu, w których kładzie się za to nacisk na spadek liczby wypadków w pewnych kategoriach o 0,5%, co ma świadczyć o skuteczności nakazu. A rzeczywistość wygląda tak, że w sytuacji, kiedy każdy pojazd ma włączone światła, motocykliści przestali, tak jak dawniej, wyróżniać się w ruchu ulicznym, a z racji swych mniejszych rozmiarów i prędkości, z jaką się poruszają, zostali narażeni na dodatkowe niebezpieczeństwo. Z tego powodu organizacje motocyklistów zablokowały wszelkie próby wprowadzenia takiego przepisu w krajach zachodnich, a rząd Japoński odmówił nawet stosowania w samochodach świateł do jazdy dziennej. Wracając do Austrii. Użytkownicy dróg byli często oślepiani przez auta, które miały źle wyregulowane światła. Wystarczyło też, że auto podskoczyło na nierównościach albo kierowca zabrał 3 pasażerów na tylną kanapę i nie zmienił ustawienia świateł, przez co oślepiał nadjeżdżające z naprzeciwka samochody. Austriakom częściej zaczęły przepalać się żarówki. Pół biedy, gdy auto bez sprawnego jednego reflektora poruszało się w dzień, jednak gdy taki "cyklop" wyjechał na drogę w nocy, stwarzał poważne niebezp

Odpowiedz
avatar Galancior95
-1 1

O shit, nie wiedziałem że aż tak poruszę temat tym postem :P

Odpowiedz
Udostępnij