Za Wikipedią: Wypadek miał miejsce na 8. okrążeniu, kiedy nastąpiła usterka opony lub zawieszenia. Samochód uderzył w barierki ochronne, a następnie odbił się od nich, przekoziołkował i sunął około 200 m, po czym wylądował do góry kołami. Natychmiast stanął w płomieniach. Kierowca jadący za nim – David Purley – zatrzymał się, wysiadł i pobiegł z pomocą. Przez kilkadziesiąt sekund próbował przewrócić samochód, aby uwolnić przyjaciela, który wołał o pomoc ("For God′s sake, David, get me out of here"). Starał się przewrócić na koła bolid, który mógł eksplodować, gasił, przywoływał do pomocy stojących obok strażaków i osoby zabezpieczające trasę, które jednak biernie przyglądały się, jak bolid płonął. Sędziowie wyścigu popełnili ogromny błąd, który znacznie opóźnił przyjazd wozów strażackich, informując wszystkich, że kierowca wyszedł z wypadku cało i w popłochu uciekł z miejsca zdarzenia, w wyniku czego wyścigu nie przerwano. Sędziowie nie wiedzieli, że Williamson nadal jest w samochodzie. Po około minucie od wypadku ogień zajął cały pojazd. Od szczątków pojazdu odciągnął Purleya człowiek z obsługi, który musiał zrobić to siłą. Purley w furii uderzył go i podniósł w górę ręce w akcie rozpaczy. Całą scenę w niedzielne popołudnie oglądały przed telewizorami miliony ludzi.Purley odznaczony został 11 medalami za heroizm i odwagę, w tym najwyższym cywilnym odznaczeniem. Na filmie znajdziemy kilka zdjęć pokazujących przebieg wypadku.
Niestety, przykro mi to pisać, ale Wikipedia znowu trochę oklepała. Williamsonowi wybuchła tylna opona, a sędziowie nie przerywali wyścigu, ponieważ byli przekonani, że Purley był poszkodowanym i wydostał się z bolidu. Samochód gaśniczy stał 120 metrów za miejscem wypadku. Zrozpaczeni kibice chcieli pomóc, lecz zatrzymywali ich ochroniarze z psami. Wyścig trwał w najlepsze, a na spalone ciało Rogera narzucono kocyk. Do takich artykułów proponuję profesjonalną stronę o F1 www.f1wm.pl w zakładce artykuły/historia kierowców/ofiary własnej pasji.
czy przypadkiem obok Williamsona nie przejeżdżał niejaki Niki Lauda?
ten sam, którego uratowali w podobnym wypadku parę lat później.
wielka hańba dla pozostałych kierowców.
Purley - wielki gość.
kkbb, zgadza sie. Jednak sam Austriak wypowiadał się o tej tragedii i twierdził, że był przekonany, iż to Purley miał wypadek. Ciekawostka, Purley też nie żył długo i szczęśliwie. Kilka lat po wypadku Williamsona David Purley ginie w katastrofie lotniczej.
Niestety, przykro mi to pisać, ale Wikipedia znowu trochę oklepała. Williamsonowi wybuchła tylna opona, a sędziowie nie przerywali wyścigu, ponieważ byli przekonani, że Purley był poszkodowanym i wydostał się z bolidu. Samochód gaśniczy stał 120 metrów za miejscem wypadku. Zrozpaczeni kibice chcieli pomóc, lecz zatrzymywali ich ochroniarze z psami. Wyścig trwał w najlepsze, a na spalone ciało Rogera narzucono kocyk. Do takich artykułów proponuję profesjonalną stronę o F1 www.f1wm.pl w zakładce artykuły/historia kierowców/ofiary własnej pasji.
OdpowiedzI coż...dopiero w takich momentach,okazuje się,na kogo tak naprawdę można liczyć :(
OdpowiedzSmutne I Prawdziwe ;(
Odpowiedzczy przypadkiem obok Williamsona nie przejeżdżał niejaki Niki Lauda? ten sam, którego uratowali w podobnym wypadku parę lat później. wielka hańba dla pozostałych kierowców. Purley - wielki gość.
Odpowiedzkkbb, zgadza sie. Jednak sam Austriak wypowiadał się o tej tragedii i twierdził, że był przekonany, iż to Purley miał wypadek. Ciekawostka, Purley też nie żył długo i szczęśliwie. Kilka lat po wypadku Williamsona David Purley ginie w katastrofie lotniczej.
Odpowiedz